Tomasz D. ma zdaniem policji sporo na sumieniu. Już 10 lat temu był podejrzewany o kierowanie groźną grupą przestępczą i kradzieże samochodów na Mazowszu. - Był poszukiwany dwoma listami gończymi. Wydano też za nim Europejski Nakaz Aresztowania - mówi Karol Jakubowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.
Tomasz D. skutecznie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Gdy zorientował się, że po piętach depcze mu policja, uciekł do Włoch. Tam zorganizował kolejną szajkę zajmującą się nie tylko kradzieżami aut, ale także handlem bronią i narkotykami. Bandyta był sprytny, fałszował dokumenty tożsamości, zmieniał swój wygląd.
PRZECZYTAJ: Szef gangu narkotykowego wpadł na Okęciu!
Tęsknota za rodziną sprawiła, że Tomasz D. postanowił nagle wrócić na święta do domu. Kupił bilet na lot z Rzymu do Warszawy na sfałszowany dowód tożsamości. Nie spodziewał się jednak, że policja i straż graniczna od dłuższego czasu go rozpracowują. Kompletnie zaskoczonego bandytę zatrzymano w ubiegłą niedzielę chwilę po lądowaniu na lotnisku Chopina. W obstawie funkcjonariuszy został wyprowadzony z samolotu. - Próbował się tłumaczyć. Mówił, że zaszła pomyłka, ale jego wizerunek od lat jest nam doskonale znany - opowiada Jakubowski.
Tomasz D. wprost z lotniska został przewieziony do policyjnej celi. Święta zamiast z rodziną spędzi za kratami. O tym, ile czasu tam posiedzi, zdecyduje sąd.