- Wszystko wydarzyło się wczoraj przed godziną 13 - relacjonuje Michał Konopka ze stołecznej straży pożarnej.
Pracujący od niedawna w skupie złomu mężczyzna demontował niewypał, który w pewnym momencie eksplodował. Siła wybuchu była tak duża, że element pocisku przeleciał około 400 metrów - najpierw przez blaszany hangar, płot i upadł na pobliski cmentarz Północny.
Po drodze połamał gałęzie drzewa i uszkodził dach budynku kancelarii cmentarza. - Nagle wszystko wokół się zatrzęsło. Huk był naprawdę olbrzymi - mówi Katarzyna Boniecka (21 l.), która była w pobliżu.
- Potem zobaczyłam, że coś leci w powietrzu - opowiada poruszona.
Ambulans zabrał poparzonego mężczyznę do szpitala. Całe szczęście, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Odłamek trafił też w inną osobę, przypadkowego przechodnia, który też został zawieziony do lecznicy. Funkcjonariusze zamknęli ulice dla ruchu. Na razie nie wiadomo skąd niewybuch znalazł się w skupie złomu.