Środki wydane przez stołeczny ratusz na nową reformę edukacji to blisko 70 milionów złotych, podczas gdy rządowe dofinansowanie wynosi... 3,5 miliona. W związku z tym, władze miasta przygotowują wystąpienie skierowane do Ministerstwa Edukacji Narodowej, w którym będą domagać się zwrotu kosztów.
Polecany artykuł:
- Nie widzę powodu dla którego mielibyśmy tutaj oszczędzać panią minister, która, mówiąc wprost, mijała się z prawdą, mówiąc o tym, że przecież dzieci będzie tyle samo, więc one się świetnie pomieszczą z tymi samymi nauczycielami w tych samych szkołach - mówi wiceprezydent Warszawy, Włodzimierz Paszyński.
Z racji likwidacji gimnazjów i przedłużenia czasu pobytu w szkole podstawowej, miasto poniosło ogromne koszta. W tym samym czasie wiele placówek potrzebowało generalnych remontów, nowych pracowni przedmiotowych czy przebudowy łazienek tak, by były dostosowane dla najmłodszych uczniów. Część z nich sfinansowano z rezerwy budżetowej miasta, domyślnie przeznaczonej na inne cele, np., wynagrodzenia dla pracowników administracyjnych i nauczycieli. Mimo to, pozostały szkoły, których nie można było doposażyć.
Przedstawiciele miasta zapowiadają, że dokładnie oszacują koszta, które poniosła Warszawa, i wystąpią do rządu o ich zwrot.