30 marca 2011 roku pod warsztat przy ul. Jórskiego podjechał czarny saab. Właściciel pokłócił się z mechanikiem Dariuszem D. o pieniądze za naprawę auta, nie sądził jednak, że przypłaci to życiem. Rozwścieczony D. wyciągnął pistolet maszynowy i oddał kilkanaście strzałów. Spakował ciało 32-latka do bagażnika i porzucił wraz z autem pod Tesco w Sulejówku.
Zobacz też: Warszawa. Złodziejka z baru
Mimo że wizerunek niebezpiecznego mordercy miał każdy policjant w kraju, Dariusz D. pozostawał nieuchwytny. W końcu został namierzony w miejscowości West Bromwich pod Londynem. Na jego ekstradycję trzeba było jednak poczekać, bo Dariusz D. posługiwał się fałszywymi dokumentami i musiał się z nim najpierw rozliczyć tamtejszy wymiar sprawiedliwości. - Podejrzany został przetransportowany do Polski 6 marca, a w poniedziałek usłyszał zarzut zabójstwa oraz nielegalnego posiadania broni. Dariusz D. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, ale prokuratura nie chce ich jeszcze ujawniać. - Mężczyzna został osadzony w areszcie na Białołęce - mówi Paweł Śledziecki z północnopraskiej prokuratury. Brutalnemu mordercy grozi dożywocie.