Do zdarzenia doszło w Wigilię, 24 grudnia, kilka minut po godzinie 22. Na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna i poinformował, że na Dworcu Zachodnim w Warszawie podłożone są ładunki wybuchowe, które za godzinę wywołają eksplozję. Mimo świąt, służby ratunkowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości.
Policjanci, którzy pojechali na miejsce, bardzo szybko zorientowali się, że nie ma żadnego zagrożenia. Wytypowali też mężczyznę odpowiedzialnego za zgłoszenie - okazał się nim 34-latek z Białorusi. Sprawca głupiego żartu wydmuchał ponad promil alkoholu.
- Prowadząc dalsze działania okazało się, że informacja jest fałszywa i nie było konieczności ewakuowania pasażerów i personelu znajdującego się na dworcu - relacjonuje mł. asp. Karol Cebula z policji na Ochocie.
Białorusin został zatrzymany i przewieziony na komisariat, a następnie osadzony w areszcie. Po wytrzeźwieniu doprowadzono go do Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota, gdzie usłyszał zarzut wywołania fałszywego alarmu. Za taki czyn grozi nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.