Morderca został zatrzymany tego samego dnia, był kompletnie pijany. - Podejrzany wydmuchał 2 promile. W jego mieszkaniu znaleźliśmy telefon komórkowy oraz laptopa poszkodowanego - opowiada Joanna Banaszewska, rzecznik komisariatu na Bemowie. Gdy Tomasz K. wytrzeźwiał, wytłumaczył śledczym, że kolegi nie chciał zabić, tylko pobić, ale uderzył go trochę za mocno. Okazało się, że do podobnej sytuacji między mężczyznami doszło już kilka lat wcześniej. Wówczas Tomasz K. także pobił 40-latka. Wtedy ofiara poskarżyła się na policji, a 34-latek poszedł siedzieć za pobicie. Teraz postanowił zemścić się na koledze. Odwiedził go po latach, przy kieliszku wywiązała się awantura i szarpanina, której tym razem ofiara bezwzględnego recydywisty nie przeżyła.
Zobacz też: Warszawa. Rusza nowy autobus - specjalna linia na cmentarz
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail