To prawdziwy skandal, bo... uszkodzona magistrala niespełna kilka miesięcy temu była remontowana. A mimo to pękła, woda podmyła jezdnię i pojawiła się wyrwa wielkości basenu. To szczęście, że nie wpadł w nią żaden samochód. Drogowcy musieli działać błyskawicznie. Zamknęli dojazd do szpitala zakaźnego i kliniki przy Lindleya.
I teraz to wodociągowcy będą musieli poprawić własną spartaczoną robotę. Rura o średnicy około jednego metra była prawdopodobnie wybrakowana lub źle zainstalowana. A według zapewnień wodociągowców miała wytrzymać 30 lat! Pękła po kilku miesiącach... I na wysokości numeru 82 powstała wyrwa szeroka na ok. 4 metrów, długa na ok. 6 metrów i głęboka na 3!
Patrz też: Tak niszczymy auta na dziurawych drogach
Zalana jezdnia
Woda popłynęła aż do ul. Chałubińskiego. A takiej dziury nie widziała nigdy nawet obecna na miejscu awarii Grażyna Lendzion (55 l.), dyrektor Zarządu Dróg Miejskich. Pani dyrektor aż chwyciła za aparat i zrobiła kilka zdjęć zapadniętej jezdni.
Kto nawalił?
- To wina podwykonawcy - tłumaczy Bartosz Milczarczyk (30 l.), rzecznik MPWiK. - Praca została po prostu źle wykonana - dodaje. Na szczęście nie mieszkańcy zapłacą za naprawę, ale wykonawca. - Trzeba będzie wymienić rurę i potem odtworzyć jezdnię. Zajmie nam to około tygodnia - mówi Milczarczyk.
Mniej optymistycznie podchodzi do tego dyrektor Lendzion. - To może potrwać nawet kilka tygodni - mówiła na gorąco. Na czas remontu ulica Koszykowa między ul. Krzywickiego i Lindleya będzie całkowicie zamknięta.