Okazuje się, że czasy, kiedy wielki astronom Mikołaj Kopernik obserwował ruchy planet, nie minęły bezpowrotnie. Podobne praktyki odbywają się w siedzibie Zarządu Dróg Miejskich. Nie wiadomo jednak, kto konkretnie wypatruje gwiazd.
Drogowcy ustalili, że latarnie w mieście będą się zapalały według zachodów słońca i wyłączały się tuż po jego wschodzie. A o co w tym chodzi?
- O czasie działania latarni decyduje ruch Ziemi wokół Słońca. Każdy z 365 dni jest inaczej zaprogramowany. Od 1 stycznia do 31 grudnia wszystko jest dokładnie ustalone i opisane - tłumaczy Adam Sobieraj (36 l.), rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
- Jeżeli w kalendarzu astronomicznym jest napisane, że słońce zajdzie np. o godz. 16.34, to latarnia nie zapali się ani minuty wcześniej - dodaje.
Co jednak, kiedy wcześniej robi się ciemno? Urzędnicy mają na to gotową odpowiedź.
- W takie dni jak mamy teraz, kiedy jest szaro i pochmurno, ciemność jest indywidualnym odczuciem mieszkańców. Ona może być potęgowana przez czynniki niezależne od nas - tłumaczy rzecznik.
Drogowcy mają więc kalendarz, którego trzymają się kurczowo. - Jakiś złoty środek co do kontroli latarni musieliśmy przecież wybrać. Ten wydaje się lepszy, bo przynajmniej latarnie nie palą się, kiedy jest jeszcze widno - odpowiada Sobieraj. Niestety, jak jest ciemno, też się nie palą.