Majowa noc okazała się bardzo nieszczęśliwa dla kierowcy osobówki świadczącej usługi przewozu osób. Około godz. 23.30 obywatel Tadżykistanu siedzący za kierownicą taksówki podjechał w okolice Królikarni na Mokotowie. Kurs zamówiony był przez 48-latkę. - Gdy podjechałem pod budynek na Puławskiej, ona stała na zewnątrz z mężczyzną i prosiła, żebym poczekał. Nagle on wsiadł na tylne siedzenie i do mnie strzelił. Nie mam pojęcia dlaczego! - opowiada „Super Expressowi” postrzelony taksówkarz Navroz A. (31 l.). Do tej pory nie może otrząsnąć się po tych przerażających wydarzeniach. Na własnej skórze przekonał się, jak niebezpieczny może być w Warszawie zawód taksówkarza.
Zdjęcia z tego wstrząsającego zdarzenia możecie obejrzeć w galerii poniżej
- Mężczyzna wyraźnie nie chciał, aby kobieta od niego odjeżdżała. Był zazdrosny. Chcąc jej to uniemożliwić, wyjął broń i… strzelił przez siedzenie w plecy taksówkarzowi. Oboje uciekli, zostawiając rannego mężczyznę – dopowiada tę wstrząsającą historię Robert Koniuszy z policji na Mokotowie. A postrzelony na warszawskim Mokotowie kierowca zdradza wstrząsające szczegóły. Zaraz po strzale zdołał jeszcze wysłać wiadomość koledze: „Zostałem postrzelony, nie wiem czy przeżyję”. Oznaczył swoją lokalizację. I zemdlał...
To przyjaciel wezwał karetkę. Kierowca trafił do szpitala i na salę operacyjną. Doznał urazu kręgosłupa odcinka lędźwiowego. Przeżył, ale jego stan nie pozwala mu pracować. Mężczyzna nie ma czucia w lewej stopie. Po blisko trzech tygodniach od tych dramatycznych wydarzeń policja dorwała strzelca i jego partnerkę. W jednym mieszkaniu...
47-latek spał akurat po alkoholowej libacji. Gdy go obudzili, stał się agresywny i obrzucił policjantów wyzwiskami. - Dalszy monolog prowadził już w kajdankach i na podłodze. Został zatrzymany i dowieziony do policyjnego aresztu tak samo, jak jego oblubienica – relacjonuje Robert Koniuszy.
A jego koleżanka po fachu dodaje: - Mężczyzna przyznał się do czynu. Tłumaczył się zazdrością, nie chciał aby partnerka go opuściła, więc postanowił postrzelić kierowcę. Na mężczyznę został nałożony trzy miesięczny areszt, zaś kobieta, za nie udzielenie pomocy otrzymała dozór policji - mówi nam Iwona Kijowska z mokotowskiej policji.
Ukochana Konrada - Anna - porozmawiała przez chwilę z dziennikarzami "Super Expressu". Przekonywała jednak, że jej na miejscu nie było. - Nie było mnie tam. Nie słyszałam strzału. Wszystko powiedziałam policji - stwierdziła i zapewniała, że nikt jej o dozorze policyjnym nie informował. Strzelcowi grozi do pięciu lat więzienia, kobiecie zaś trzy, za nie udzielenie pomocy postrzelonemu.