Ziścił się najczarniejszy scenariusz. - W środę otrzymaliśmy opinię z Zakładu Medycyny Sądowej, która potwierdza, że znalezione pod koniec marca ludzkie szczątki należą do poszukiwanej Moniki - mówi Krzysztof Ćwirta, szef Prokuratury Warszawa-Śródmieście. Jak zginęła? - Nie wiemy jeszcze, jaki był mechanizm śmierci ofiary, ustalamy to - dodaje. Prokuratura do tej pory prowadziła śledztwo w sprawie uprowadzenia dziewczyny, teraz kwalifikacja czynu będzie znacznie poważniejsza. Śledczy szukają mordercy Moniki.
Jak udało nam się ustalić, 28-latka była tancerką z tzw. pigalaka nieopodal hotelu Marriott. To właśnie tam 9 stycznia ostatni raz była widziana. Prawdopodobnie Monika chciała wyrwać się z tego środowiska. Nieoficjalnie mówi się, że śmierć mogła być karą za nielojalność. Możliwe też, że życia pozbawił ją niezrównoważony klient i to on zakopał jej zwłoki w chaszczach na Białołęce.
Zobacz: WARSZAWA. Samobójczyni skoczyła prosto w ramiona strażaków
Czytaj: WARSZAWA. Nieistniejący BUSPAS sprawia kłopoty kierowcom