Śnieg po pas, błoto i uszargani w nim warszawiacy. Takie obrazki będą teraz częstsze w stolicy. Bo na sprzątanie z chodników funduszy brak. - Jest nam przykro, ale niestety nie mamy pieniędzy na odśnieżanie wszystkich chodników - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Iwona Fryczyńska, rzeczniczka ZOM. Większość pieniędzy spółka wyda na oczyszczanie ulic i chodników przy przejściach dla pieszych. - Nie możemy dopuścić do paraliżu miasta - tłumaczy rzeczniczka. Niestety takie ulice jak Modlińska, Jagiellońska, Ostrobramska czy Racławicka to miejsca, gdzie śnieg zalega gęsto i mieszkańcy muszą brnąć przez głębokie zaspy. - Po takim śniegu chodzi się bardzo źle. Jest po prostu niebezpiecznie, można się połamać - mówi Krystyna Mackiewicz (80 l.). Na szczęście już przy samych przystankach można otrzepać obuwie ze śniegu.
Fatalne skutki cięć budżetowych urzędnicy próbują jakoś ograniczyć.
- W przypadku kluczowych ulic pomagać będą nam więźniowie. W innych przypadkach trzeba będzie poczekać na naszą interwencję - mówi Fryczyńska. Jeżeli przy ulicy znajdują się strategiczne miejsca, jak przychodnie czy szkoły, to będzie tam sypany piasek, aby piesi się nie ślizgali, jeżeli śnieg już zdąży zamarznąć. Pieszym pozostaje patrzeć z trwogą w niebo i liczyć, że śnieżyce ominą Warszawę.