Grube mury, pancerne drzwi, labirynt pomieszczeń, a to wszystko... dwie kondygnacje pod ziemią. W takich właśnie warunkach ratowali życie uczestników Powstania Warszawskiego lekarze i sanitariuszki szpitala polowego przy ul. Konopczyńskiego. Niezwykłe wydarzenia upamiętnia niewielka ekspozycja zainscenizowana przez mieszkańców w schronie przeciwlotniczym w podziemiach kamienicy pod numerem 5/7. Do tej pory oglądać można było ją jedynie w rocznice wybuchu powstania.
- Chcemy, by za dwa lata to miejsce zobaczyć mogli wszyscy warszawiacy - ogłosiła wczoraj Bogna Janke, prezes Fundacji Warszawskie Szpitale Polowe. Pomogą w tym członkowie wspólnoty mieszkaniowej przy Konopczyńskiego oraz Muzeum Powstania Warszawskiego. Zapowiedź ocalenia tego miejsca od zapomnienia cieszy też powstańców. - Mój pluton stacjonował na pierwszym piętrze tego budynku. Przynieśli mnie tutaj po jednym z patroli, gdy zwalił mnie z nóg granat odłamkowy. Dostałem w splot barkowy, straciłem dużo krwi - opowiada jeden z nich, Zdzisław Sosnowski (87 l.), ps. Czarski. Wczoraj zajrzał do szpitala po raz pierwszy po 68 latach. W 2014 r., w 70. rocznicę wybuchu powstania, obejrzeć go będą mogli już wszyscy.