Sześć tysięcy złotych - to na razie tylko połowa finansowej kary od komisji pod przewodnictwem Patryka Jakiego. Prezydent nazbierała już ich łącznie 12 tys. zł. Wiadomo jednak, że w terminie wyznaczonym na tę wpłatę na konto nie wypłynie ani złotówka. Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że została ukarana niesłusznie i odwołała się od decyzji komisji do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Do tego celu wynajęła zewnętrzną kancelarię prawną, której za obsługę płaci z budżetu miasta. I jeśli sąd uzna jednak winę prezydenta stolicy, grzywnę również chce zapłacić z samorządowej kasy. Uważa bowiem, że została ukarana jako urząd - organ samorządu, a nie personalnie jako Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zapytaliśmy zatem mieszkańców stolicy, co zrobiliby na miejscu władz Warszawy. Zdecydowana większość uważa, że prezydent powinna to zapłacić z własnej kieszeni. - Nie zbiednieje. Na kontach ma miliony - słyszymy komentarze.