Rozporządzenie dotyczące dofinansowania kosztów przygarnięcia uchodźców obowiązuje od 16 marca. W Warszawie wnioski można składać w urzędach dzielnic i OPS-ach. Ale na razie szturmu nie ma. Do wtorku (22 marca) najwięcej wniosków wpłynęło na Ursynowie – dziesięć druków, w Śródmieściu – sześć, na Pradze-Południe i Woli - po dwa, na Pradze-Północ – jeden. Czy to oznacza, że gościnność warszawiaków wobec Ukraińców to mit? Wcale tak masowo nie udzielamy im schronienia?
– Nie. Naprawdę wiele osób przyjmuje Ukraińców pod swój dach. I wiele osób na razie pyta o szczegóły, ale wnioski mamy rzeczywiście pojedyncze. A my, jako urzędnicy, mamy wiele wątpliwości dotyczących wypłaty i weryfikacji tych świadczeń – mówią urzędnicy. Urzędnicy Pragi-Południe mieli aż tak duże wątpliwości, że nie udostępniali druków.
Oksana (51 l.) przyjęła do domu kolejne osoby z Ukrainy. Przez tydzień mieszkała u niej mama z dwójką dzieci. Gdy się wyprowadzili, przyjęła Tatianę (45 l.) – pielęgniarkę. Obie przyszły wczoraj do urzędu przy ul. Grochowskiej dopełnić formalności, ale odeszły z niczym. – Urzędnicy nie mieli formularzy. Musimy same sobie wydrukować i przyjść jeszcze raz – stwierdziły rozczarowane Oksana i Tatiana.
Polecany artykuł:
Więcej szczęścia miała Katarzyna Górna (51 l.) z Wawra. – Przyjęłam kobietę z Kijowa. Nie biorę od niej żadnych pieniędzy, więc przyszłam złożyć wniosek o dofinansowanie, bo to jednak są koszty, choćby wyższe rachunki – mówi nam pani Katarzyna. Kiedy otrzyma pieniądze? Nie wie. Teoretycznie urząd ma obowiązek rozpatrzenia wniosków w ciągu 30 dni. Ale samorząd z wypłatami czeka, aż resort przeleje pieniądze na ten cel na konto miasta. Na razie ani złotówka nie wpłynęła.
Polecany artykuł: