„SE”: - Na Festiwalu możemy zobaczyć artystów z Brazylii, Kolumbii, Czech, Ukrainy i Polski. Ich pokazy będzie oceniać profesjonalne jury ale też publiczność. Jak obiektywnie ocenić, który pokaz był lepszy, a który gorszy? Po tym czy są ciarki na plecach albo ich nie ma?
Kamil Zalewski, organizator festiwalu i reżyser spektaklu: - Jurorzy dysponują do tego punktacją m.in. za technikę i walory artystyczne. Kierują się też swoim doświadczeniem i porównaniem z innymi występami w podobnej dyscyplinie. To pozwala nieco zobiektywizować ocenę. Ale nie przeczę, że jest to bardzo trudne. I w dużym uproszczeniu o te ciarki na plecach widzów chodzi.
A wy w środowisku cyrkowców macie takie dyscypliny, które cieszą się większym szacunkiem lub są trochę lekceważone?
Wszyscy cyrkowcy mają świadomość, jak wiele pracy wymaga każdy pokaz i ile wyrzeczeń i koncentracji kosztuje jego przygotowanie. Nie ma mowy o lekceważeniu czy deprecjonowaniu. Każdy artysta ma swoje zadanie – klaun musi rozbawić publiczność a artyści na trapezach pokazać koordynację i sprawność fizyczną.
A żongler… Gdy się już nauczy jednego numeru – takiego widowiskowego jak np. pokaz Czeszki, która nogami w zawrotnym tempie kręci przedmiotami, to umie go na wiek wieków i już…
Ha ha. Zapewniam, że te umiejętności ciągle trzeba szkolić i wystarczy chwila dekoncentracji, żeby numer się nie udał.
Które z dyscyplin najchętniej wybierają dziś młodzi cyrkowcy?
Takie, które można wykonywać indywidualnie. A więc min. właśnie różnego typu żonglerkę. Młodzi nie chcą dziś wiązać się w grupę i ryzykować, że po latach wspólnych ćwiczeń ktoś odejdzie i nie da się go zastąpić i program się rozsypuje. Dlatego warto docenić pokazy grupowe.
Jak np. brazylijska grupa The Flying Machine. Po wielu latach nieobecności w polskim cyrku, na festiwalu można wreszcie zobaczyć latające trapezy! Pamiętam z dzieciństwa te emocjonujące ewolucje pod kopułą namiotu… Dlaczego tak długo ich nie było?
To jest przede wszystkim kwestia techniczna. Tego typu numer wymaga po pierwsze bardzo wysokiego namiotu, a takich namiotów cyrkowych jest dziś niewiele. Nasz i może jeszcze jeden czy dwa w Europie. Po drugie konstrukcja jest bardzo trudna w montażu i w czasach, gdy namiot jest rozstawiany raptem na kilka dni w jednym miejscu a później jedzie gdzie indziej, uciążliwe jest ciągłe budowanie i rozbieranie jej.
Czy klaun rodem z Hiszpanii – Tonito, który ujmuje wdziękiem na tegorocznym festiwalu, rzeczywiście mówi po polsku czy uczy się tylko kilku zdań do występu?
Nie zna polskiego. Uczy się konkretnych zdań w języku kraju, w którym występuje. Ale może po tym festiwalu namówimy go na naukę polskiego (śmiech).
Świetnie mu idzie. Jest wszechstronny (muzyk, akrobata, kaskader) i do tego wzruszający. Moim zdaniem zasługuje na nagrodę publiczności. A kogo pan typowałby do tej nagrody?
Mnie nie wypada nic sugerować. To widzowie wybierają.
Oj. Nie wypada jurorowi, ale jako zwykły widz niech Pan wskaże trzech tegorocznych artystów, którzy skradli panu serce...
No to właśnie klaun Tonito, Brazylijczycy z latającymi trapezami i Czech ze swoimi końmi… Ale niech każdy oceni sam.