Choć duża część Śródmieścia opustoszała z powodu zamkniętych ulic, choć spora część kierowców utknęła w korkach, tysiące osób piechotą ruszyło na Wisłostradę, by obejrzeć tradycyjna paradę z okazji Święta Wojska Polskiego. Skarpa przy Multimedialnym Parku Fontann była szczelnie wypełniona tłumem. Człowiek przy człowieku stali też obserwatorzy na Moście Poniatowskiego. Przy samej trasie defilady − mimo 35-stopniowego upału − ustawiły się kolejne dziesiątki tysięcy warszawiaków i turystów z całej Polski.
Na pytanie reportera „Super Expressu” co zrobiło na nich największe wrażenie, odpowiadali bardzo podobnie. Najczęściej wymieniano czołgi − Leopardy, zakupione niedawno amerykańskie czołgi Abrams oraz koreańskie K2. Dzieci z otwartymi buziami obserwowały przemarsz różnych rodzajów wojsk. „Antyterroryści zamaskowani byli super!” − słyszeliśmy zafascynowane głosy kilkulatków. Jednak hitem tej defilady był przelot samolotów.
− Wszystko zrobiło na nas duże wrażenie. Ale defilada, defiladą, a chcielibyśmy, żeby nasza armia była jeszcze silniejsza. Jeśli nie będziemy płacić na swoją armię, to będziemy płacić na obcą. A na to się nie możemy zgodzić − powiedzieli Michał i Kacper Leśniewscy.
− Ten dreszcz emocji i grozy, gdy nad głowami z hukiem przelatują myśliwce F-16 czy BlackHawki, nie da się z niczym porównać. Obyśmy nigdy nie musieli widzieć tych wojsk, czołgów i samolotów w prawdziwej akcji wojennej – mówili starsi wiekiem rozmówcy.
− To wojsko, które widzieliśmy, budzi respekt. Możemy czuć się bezpiecznie – podsumowała Magdalena Kowalska.