To będzie na pewno bardzo głośny proces! Dziś - dwa lata po koszmarnym wypadku w Parku Praskim, kiedy to drzewo zabiło małą dziewczynkę i zniszczyło zdrowie jej mamie - w sądzie rejonowym dla Pragi-Północ ruszył proces trójki pracowników miejskiego Zarządu Zieleni, odpowiedzialnego za utrzymanie drzew. Pani Olga, okaleczona przez drzewo 31-latka, zasiadła na sali rozpraw naprzeciwko trojga oskarżonych. Dwoje z nich już nie pracuje w ZZ. Marek P. , Celina Ch. i Agata M. są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i narażenie Olgi Wiśniewskiej i jej córeczki Lilianki na utratę zdrowia i życia.
Pani Olga mówiła "Super Expressowi", że liczy na słowo "przepraszam" od nich. Dziś się nie doczekała. Nikt z tej trójki nie przyznaje się do winy. Były szef ZZ (na którym, jako jedynym ciąży zarzut działania umyślnego) i jego współpracownica nie chcieli dziś wypowiadać się przed sądem. Tylko Agata M. złożyła obszerne, choć dość przerażające wyjaśnienia. Wynika z nich, że kontrole drzew w Parku Praskim, to po prostu fikcja!
PRZECZYTAJ TAKŻE: DO DZIŚ BOJĘ SIĘ SPOJRZEĆ NA ZDJĘCIE CÓRECZKI
- Gdy w 2017 roku przeszłam do pracy z ZOM do ZZ, ja z koleżanką odpowiadałyśmy za utrzymanie 10 tysięcy drzew na Targówku i Pradze. Od poprzedników nie otrzymałam żadnego raportu o stanie drzew. Na ich przegląd mogłyśmy poświęcić dwa dni pracy w tygodniu po 4 godziny - wyliczała Agata M. A to oznacza, że w rok dwie pracownice dały radę sprawdzić maksymalnie zaledwie 1,5 tys. drzew! Tego klonu, którego konar spadł kobietę z małym dzieckiem, nie było w żadnych rejestrach jako drzewa chorego czy do wycinki.
Po wysłuchaniu tych wypowiedzi pani Olga nie była w stanie dalej uczestniczyć w rozprawie. Dały się we znaki pogruchotane kręgosłup i kolano. Zaniosła się szlochem, gdy usłyszała, że oskarżona kobieta jest w ciąży. Nie czuła się na siłach mówić. Sędzia Dominika Ciszewska przerwała rozprawę do października.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.