Warszawska modystka Monika Borys: Wylądowałam na bruku

2014-01-14 1:30

Modystka Monika Borys (54 l.) od kilkudziesięciu lat szyła dla warszawiaków kapelusze. Kupował je m.in. Krzysztof Zanussi (75 l.). Niestety, z końcem roku musiała zamknąć swoją pracownię. Nowy właściciel gruntu, na którym stoi jej pawilon, podniósł jej pięciokrotnie czynsz. Kobiety nie stać na jego płacenie.

Monika Borys ze smutkiem spogląda na pusty pawilon, w którym jeszcze do grudnia prowadziła rodzinną firmę. - Razem z teściową Heleną sprzedawałyśmy kapelusze i czapki według własnego projektu. Pracownia działała w tym miejscu od 50 lat, a klienci przyjeżdżali do nas nie tylko z Warszawy - opowiada z rozrzewnieniem. Nakrycia głowy kupował u niej m.in. reżyser Krzysztof Zanussi (75 l.) i gen. Gromosław Czempiński (69 l.), były szef Urzędu Ochrony Państwa.

Kilka miesięcy temu okazało się, że grunt przy ul. Puławskiej 82, na którym stoi jej pracownia, odzyskał spadkobierca przedwojennego właściciela. - Nagle poinformował mnie, że podnosi mi czynsz. Dotychczas za wynajem płaciłam 3 tys. zł

Przeczytaj: Warszawa. Dobra wiadomość dla warszawiaków! Ulubione linie zostają!

miesięcznie, on zażądał 15 tysięcy - tłumaczy pani Monika, której na taki wydatek nie stać. Próbowała negocjować, ale właściciel był nieugięty.

Teraz kobieta szuka nowego lokalu. - Kapelusze, czapki i urządzenia przeniosłam na strych domku na działkach. Tam nie ma jednak warunków do ich przechowywania i jeśli szybko nie znajdę nowej lokalizacji, to wszystko zostanie zniszczone - martwi się modystka.

Władze Mokotowa deklarują pomoc w poszukiwaniach. - Jeśli pani Monika Borys zgłosi się do naszego urzędu, to przedstawimy jej listę lokali użytkowych przeznaczonych do najmu - zapowiada Jacek Dzierżanowski, rzecznik dzielnicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają