Koreańska firma Posco Engineering zaczęła rozbudowę Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych w grudniu 2020 roku. Codziennie uwija się tam około 300 robotników. Mijają się z pracownikami „starej” spalarni, bo dotychczasowy zakład nadal funkcjonuje.
- To podstawowa trudność tej inwestycji: dobudowywać dwie nowe linie spalania, gdy dotychczasowa, po lekkiej modyfikacji, nadal działa i spala odpady - mówi nam Joanna Grudek, dyrektor działu inwestycji MPO. I pokazuje, jak nowy zakład wyrasta z ziemi.
Wszędzie huk, łomot, w powietrzu trwa ruch dźwigowych ramion, wszędzie poskładane są tony stalowych prętów (to dziś towar deficytowy na rynku!).
Gotowe są już konstrukcje kluczowych obiektów – serca spalarni czyli rozdzielni prądu (na ukończeniu są fundamenty dla dwóch transformatorów), są nowe ściany bunkra, w którym gromadzone będą odpady zanim trafią do pieca, powstają też filary pod estakadę, którą ciężarówki wjadą do hali rozładunku.
Inwestycja zgodnie z kontraktem ma być gotowa w 2024 r. i kosztować blisko 2 mld zł. - I na razie koszt pozostaje niezmienny, choć zdajemy sobie sprawę, że wszystko drożeje. Do końca mamy jeszcze dwa pełne sezony budowlane więc trudno przewidzieć, co się wydarzy – zastrzega dyr. Joanna Grudek.
Co ciekawe, tuż za bramą zakładu przy Zabranieckiej, w jednym z baraków powstało centrum informacyjne. Każdy może tam przyjść i dowiedzieć się wszystkiego o tej gigantycznej inwestycji. Szczególnie chętnie wpadają tam uczniowie na ekologiczne zajęcia. - Od kwietnia odwiedziło nas ponad 700 uczniów – mówi Paweł Szymański z centrum. Dzieciaki mogą tam wziąć do ręki kawałki lekkich „kamieni” - to produkt, który powstaje po spaleniu miejskich śmieci.
Warszawiacy produkują rocznie już blisko 900 tys. ton odpadów. W nowym ZUSOK będzie spalana jedna trzecia. Resztę trzeba odzyskać.