Warszawa, Śródmieście. W restauracji doszło do makabry. Jan Kryst przeprowadził udany zamach
„Adria” przez kilkanaście lat funkcjonowała na warszawskim śródmieściu jako ekskluzywna restauracja. Jej lokal mieścił się przy ul. Moniuszki 10. To był jeden z najbardziej eleganckich lokali w stolicy w tamtych czasach. Restauracja była miejscem spotkań sfer rządzących i ówczesnej elity. Nikt nie spodziewał się, że w takim miejscu może dojść do takiej masakry.
Jan Kryst „Alan” był harcerzem. Chłopak brał udział w obronie Warszawy w 1939 roku i był żołnierzem Armii Krajowej. Niestety, mocno chorował na gruźlicę. Lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie. Postanowił więc wykorzystać swoją chorobę i zgłosił się do swojego dowódcy z nietypową ofertą. Chciał podjąć akcję odwetową na Niemcach. Zarówno „Alan”, jak i jego dowódca wiedzieli o tym, że to samobójcza misja, jednak udało im się dość do porozumienia, a nie było to łatwe. Zdecydowano, że Kryst zaatakuje członków gestapo siedzących w „Adrii”. Wybrali ją między innymi dlatego, bo nosiła status „nur für Deutsche” – tylko dla Niemców.
„Alan” korzystając z fałszywych dokumentów, 22 maja 1943 roku, dokładnie 80 lat temu, wszedł do restauracji. Był ubezpieczany przez dwóch innych żołnierzy AK, którzy zostali na zewnątrz. O godzinie 21:30 zaczęła się strzelanina. Kryst za cel obrał stolik z funkcjonariuszami gestapo, trzech z nich zastrzelił, trzech innych ranił. Niestety, pomimo wielkiej chęci ucieczki, został złapany przez Niemców i skatowany na śmierć. Dokładną relację tego, co się działo w „Adrii” zapisał na łamach książki „Golgota Warszawy” włoski dziennikarz Alceo Valcini. Był jednym ze świadków tego zdarzenia.
– W czasie gdy piruety tancerki przyciągały uwagę publiczności w środku sali, gdzie dawano program, usłyszałem strzał – najpierw jeden, potem drugi, trzeci, czwarty, piąty. O parę kroków ode mnie, po prawej stronie zrobił się zgiełk. Przewracano stoły, naczynia, stołki, butelki. Wycie i krzyki. Po kilku minutach grupa żołnierzy poruszonych do ostatnich granic, utorowała sobie przejście wśród tłumu krzycząc: „Zamach” i trzymając rewolwery w ręku. Wysoki młodzieniec z twarzą zbroczoną krwią padł na ziemię, gdy rzucono w niego kilkoma krzesłami. To polski zamachowiec, patriota; zabił on w ciągu paru sekund dwóch oficerów i dwóch żołnierzy, strzelając zza marmurowej kolumny w kierunku centralnie ustawionego stołu, przy którym zazwyczaj zajmowały miejsca osobistości niemieckie. Niemcy rzucili się na niego i zmasakrowali, bijąc flaszkami i stołkami. Przy mnie wyzionął ducha, w swym brązowym ubraniu, za obszernym jak na gruźlika. Zmarł, gdy agent gestapo usiłował wydobyć od niego jakąś tajemnicę – czytamy.
Ciało Krysta zostało zabrane i wywiezione do kostnicy, z której zostało wykradzione. Chłopaka pochowano w zbiorowej mogile na warszawskiej Woli, a cała akcja odwetowe odbyła się szerokim echem na Warszawie.
Polecany artykuł: