Minęło już siedem lat, odkąd Zbigniew Wawer (82 l.) z Pragi-Południe, zgodnie z przepisami jako 75-latek został zwolniony z płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Wtedy też na pobliskiej poczcie złożył stosowną rezygnację. Cieszył się, że udało mu się zaoszczędzić pieniądze, których potrzebuje na lekarstwa. - Jestem po trzech zawałach, tylko jeden lek kosztuje 150 zł - mówi emeryt.
Spokojne życie pana Zbigniewa zakłócił jednak list od urzędu skarbowego. Był to nakaz zapłaty 1551 zł zaległego abonamentu telewizyjnego za cztery lata. - Zdenerwowałem się. Skąd nagle po tylu latach oczekuje się ode mnie zapłaty tylu pieniędzy. Jakim prawem? - pyta pan Zbigniew.
Jeszcze większe zdenerwowanie wywołała informacja, że dług zostanie pobrany z emerytury. Roztrzęsiony mężczyzna postanowił wyjaśnić sprawę. Poszedł do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ale odesłano go do urzędu skarbowego. Tam z kolei usłyszał, że nikt się jego sprawą nie może zająć. - Załamałem się, bo nie wiedziałem, co mam robić - opowiada.
Pan Zbigniew napisał do dyrektora Poczty Polskiej, która pobiera opłaty, żądanie wstrzymania egzekucji. Jednak na nic to się zdało. - Na dwa tygodnie przed świętami listonosz przyniósł mi emeryturę o ponad 700 zł mniejszą niż zawsze - opowiada pan Zbigniew. Co więcej, egzekutor już zapowiedział, że zabierze mu jeszcze prawie 800 zł, a Poczta Polska milczała jak zaklęta.
- Podjęliśmy już kroki, by wyjaśnić sprawę - zapowiedział nam rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski. - W wyjątkowych sytuacjach, jeżeli przemawiają za tym względy społeczne lub przypadki losowe, można umorzyć lub rozłożyć na raty zaległości w płatności - mówi. Zdaniem poszkodowanego pana Zbigniewa jedyne rozwiązanie to umorzenie i zwrot już zabranych pieniędzy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail