Medialny apel właściciela „Rurek z Wiatraka” poruszył serca warszawiaków, którzy zmobilizowali siły i codziennie stoją w ogromnej kolejce po rurki. Cel jest jeden - zapobiec zamknięciu lokalu, który znamy od 1958 roku! Jednak przykład tego przedsiębiorcy nie jest jedyny w Warszawie. Koronawirus dotyka bardzo wiele branż. Obroty drastycznie spadły w wielu małych i większych firmach. O spadku dochodów mówią producenci oranżady, ręcznie robionych ozdób, mebli ale i rzemieślnicy tacy jak zegarmistrz, szewc, cukiernik, piekarz, drukarz… jednym słowem wszyscy!
Wzruszający apel poruszył serca warszawiaków. TŁUMY na Rondzie Wiatraczna [ZDJĘCIA]
Dobrym przykładem jest rodzinna firma pana Dariusza, która od 64 lat trudzi się oprawą obrazów i luster, budową akwariów i w zasadzie to wszystkim co można zrobić ze szkłem wszelkiego rodzaju. To przedsiębiorstwo prowadzone z sercem i powołaniem. Teraz jednak może niestety zakończyć swój żywot. - W zamówieniach jest spadek około 60 procent. Tłumaczę to sobie tym, że ludzie muszą mieć na chleb a nie na oprawę obrazów. Ja sam jak bym miał wybierać pomiędzy kupnem jedzenia, które teraz i tak drożeje, a oprawą obrazu, żeby było ładnie w mieszkaniu, to oczywiście wybrał bym zakupy spożywcze - powiedział „Super Expressowi” Dariusz Dobrosz (49 l.).
Kultowe miejsce zniknie z mapy Warszawy? "Grozi nam bankructwo"
Zakład przy ul. Smoczej 2 wykonuje zamówienia m.in dla Teatru Narodowego, Hotelu Victoria, firmy Skanska Polska czy Hochtief Development Poland. Cieszy się dobrą opinią wśród klientów jako solidna i godna zaufania firma. Pracuje w niej kilku wykwalifikowanych rzemieślników. - Jak zarobię w tym miesiącu na opłaty, pensje dla pracowników i ZUS to będę bardzo zadowolony - zwrócił uwagę Dariusz Dobosz. Jednak sytuacja może być różna. Zamówienia przestały składać galerie, z których firma miała duży zysk. Jest też o wiele mniej zwykłych klientów, którzy nie przychodzą nawet z uwagi na koronawirusa.
Najpierw rurki teraz oranżada. Kolejne KULTOWE miejsce potrzebuje pomocy