Warszawa tonie po ulewach. Czy da się z tym coś zrobić?
W niedzielę (22 października) z nieba lunął deszcz, jakiego dawno w stolicy nie było. Ściana wody padająca z nieba po kilku godzinach pozalewała wiele ulic. Studzienki nie nadążały z odbieraniem wody. Wielu mieszkańców Warszawy utknęło, bo ulice były nieprzejezdne. Czy tak musi być za każdym razem? Zapytaliśmy o to Zarząd Oczyszczania Miasta. - Regularnie, przynajmniej raz w tygodniu sprzątamy na mokro każdą z 1300 km ulic o kategorii krajowej, wojewódzkiej i powiatowej. Systematyczne porządki ograniczają ilość śmieci, liści i innych zanieczyszczeń, które mogłyby wpadać do studzienek – zapewnia rzeczniczka ZOM Magdalena Niedziałek.
W czym tkwi więc problem? W niedrożnych studzienkach, czy wadliwej kanalizacji? - System kanalizacyjny Warszawy jest wydolny i sprawny. Jednak pamiętać należy o dwóch istotnych sprawach; po pierwsze, żadna kanalizacja na świecie nie jest w stanie przyjąć każdej ilości wody opadowej. Obserwowane od lat zmiany klimatu powodują, że coraz częściej mamy do czynienia z deszczami nawalnymi, które charakteryzują się ogromną ilością wody, która spada w bardzo krótkim czasie na ograniczony teren – wyjaśnia rzecznik MPWiK Marek Smółka. Jak tłumaczy, miasto prowadzi inwestycje, które mają poprawić funkcjonowanie kanalizacji. Pomóc ma budowa trzech ogromnych kolektorów ściekowych. - Głównym ich zadaniem będzie przejęcie i czasowe zatrzymanie nadmiaru wód burzowych w czasie występowania intensywnych ulew – wyjaśnia Smółka. Problemem są też zatykające się studzienki. Ale tego nie da się uniknąć. - woda deszczowa spływająca do kanalizacji niesie ze sobą skoszone trawy, kawałki gałęzi oraz śmieci, a jesienią dodatkowo spadające z drzew liście, które bardzo szybko zatykają wpusty deszczowe. Służby eksploatacyjne MPWiK na bieżąco prowadzą czyszczenia wpustów deszczowych, aby utrzymać ich pełna sprawność – informuje Marek Smółka. Urzędnicy proszą też, żeby każdy przypadek zapchanej studzienki zgłaszać pod numerem 994 i przepuszczać adące na sygnałach świetlnych wozy MPWiK. - Sprawniej dotrzemy na miejsce i szybciej usuniemy zalegającą wodę - zapewnia Smółka.