To miało być kolejne połączenie Ursynowa z Wilanowem. Stało się jednak 130-metrowym odcinkiem niezgody i nieporozumień. Aby załatać drogową dziurę między ul. Branickiego a Płaskowickiej trzeba było prawdziwego urzędniczego starcia z polskim prawem budowlanym. Zjazd z łącznicy Południowej Obwodnicy Warszawy znajduje się zbyt blisko skrzyżowania ul. Branickiego z Ledóchowskiej. Potrzebna była więc zgoda na odstępstwo od tych przepisów. Taką mógł wydać jedynie minister infrastruktury. Prezydent Warszawy złożył więc w ubiegłym roku wniosek. W międzyczasie trwał też spór pomiędzy władzami dzielnicy a stołecznym ratuszem, kto jest odpowiedzialny za budowę. Ostatecznie warszawscy radni zdecydowali, że zajmie się tym urząd Wilanowa. Wciąż trzeba było jednak czekać na decyzję ministerstwa.
Ostatecznie Andrzej Adamczyk upoważnił prezydenta stolicy do udzielenia zgody na odstępstwo w sprawie tej inwestycji. Poprzedzone to było również opinią Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
8 czerwca obwieszczenie z decyzją Rafała Trzaskowskiego zostało opublikowane, więc urzędnicy mogą ruszać z pracami. Przy okazji budowy w planach jest również montaż sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu Branickiego z Ledóchowskiej oraz wytyczenie nowego przejścia dla pieszych z sygnalizacją w rejonie Branickiego 19.
Władze Wilanowa zapewniają, że inwestycja nie jest skomplikowana i budowa nie powinna trwać długo. Niewykluczone, że brakujący 130-metrowy odcinek drogi powstanie do końca tego roku, czyli wraz z otwarciem tunelu pod Ursynowem i uruchomieniem całej Południowej Obwodnicy Warszawy. Oficjalna data rozpoczęcia prac jednak jeszcze nie padła.