Nastoletni Szymon wczoraj sam zadzwonił na policję w Garwolinie: - Zabiłem matkę - powiedział. Mimo błyskawicznego przybycia na miejsce przez policjantów i podjęcia przez nich reanimacji, 47-letnia kobieta nie przeżyła. Na jej ciele znaleziono liczne rany kłute, które były przyczyną śmierci - potwierdziła to przeprowadzona dzisiaj sekcja zwłok. O tej sprawie pisaliśmy wczoraj.
Potworny wypadek na torach w Mińsku Mazowieckim
Szymon nie mieszkał z matką. Odwiedził ją we czwartek i wtedy doszło do gwałtownej kłótni. - 17-latek nie zaprzeczał, że to on był zabójcą. Jak tłumaczył, powodem były nieporozumienia między nim a matką - powiedział Leszek Wójcik z Prokuratury Rejonowej w Garwolinie. - Nie planowałem tego - zastrzegał nastolatek.
Martwe ptaki na warszawskich ulicach. Po noworocznej kanonadzie?
Kiedy dotarło do niego, co zrobił, zadzwonił na policję, ale też próbował targnąć się na własne życie. Dlatego jeszcze we czwartek trafił do jednego ze szpitali po Warszawą, gdzie cały czas przebywał pod nadzorem policji. Dzisiaj przewieziono go do prokuratury, gdzie, jak powiedział prokurator Wójcik, złożył obszerne wyjaśnienia. Z uwagi na podjętą wcześniej próbę samobójczą, przewożony był w specjalnym kasku na głowie. Na wniosek prokuratora, Szymon trafił na trzy miesiące do aresztu. Usłyszał zarzut zabójstwa kobiety i będzie odpowiadał jak osoba dorosła.