Śródmiejscy policjanci o poranku wybrali się do mieszkania 26-latka, który był podejrzany o kradzież. Ten jednak nie zamierzał otworzyć funkcjonariuszom, choć słychać było, że za drzwiami ktoś jest. Trzeba było wejść siłowo. - Nie pomogło nawet ostrzeżenie, że jeżeli natychmiast tego nie zrobi, wezwana zostanie straż pożarna, która przy użyciu specjalistycznego sprzętu wyważy drzwi – opowiada podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy policji. Brak odzewu spowodował, że strażacy drzwi wyważyli. A policjanci po wejściu do mieszkania znaleźli 26-latka w… wersalce. Ale to nie koniec oporu zdesperowanego obywatela Ukrainy...
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
- Kolejny raz policjanci musieli użyć siły, bo 26-letni obywatel Ukrainy zupełnie nie chciał z tej wersalki wyjść - relacjonuje Robert Szumiata.
Obywatel Ukrainy został zatrzymany. Vitalij D. - jak ustaliliśmy, pracował jako roznosiciel jedzenia w firmie Glovo. W jednej ze restauracji, z której brał jedzenie do rozwiezienia, połasił się na portfel z zawartością. Okradziony klient lokalu zgłosił sprawę na policję. A ci dotarli do jego mieszkania w Śródmieściu. Kieszonkowiec z wersalki usłyszał więc zarzut kradzieży. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Wersalka, to kryjówka – jak się okazuje – dość typowa dla podejrzanych o różne przestępstwa. A ponieważ typowa, to zawsze nieskuteczna. Mimo to co pewien czas policja ma do czynienia ze złodziejaszkiem czy osobą poszukiwaną, która w akcie desperacji zatrzaskuje się w łóżku, tapczanie, wersalce czy chowa się chociaż za kanapą. Pod tym względem wersalkę bije tylko szafa. Niestety w policji nikt nie prowadzi statystyk, ilu zatrzymanych schowało się w szafach a ilu w wersalkach. Szkoda.