Dla tej spółki będzie to prawdziwy sprawdzian organizacyjny. MPO do tej pory miało tylko jedną trzecią warszawskiego rynku, teraz dostanie pół miasta i zarobi na tym ponad pół miliarda złotych.
Od 1 lutego MPO odpowiada już za śmieci w Śródmieściu. Od połowy wakacji będzie opróżniać pojemniki także na Bielanach, Żoliborzu, Białołęce, Targówku, na Ochocie, Woli i Bemowie, w Ursusie i we Włochach. - Jestem przekonany, że miejska spółka sobie z tym zadaniem poradzi - ocenia wiceprezydent Jarosław Dąbrowski.
Zobacz też: Warszawa wygrała wojnę o śmieci
Szefowa Biura Gospodarki Odpadami Jolanta Krzywiec w imieniu prezydenta Warszawy podpisała też wczoraj ostatni kontrakt z firmą Lekaro. To przedsiębiorstwo już przeszło w lutym ciężki bojowy chrzest, ogarniając śmieciowe problemy na Pradze - Północ i Południe, w Wawrze, Rembertowie i Wesołej. Od 1 sierpnia dojdzie mu Mokotów. Na tych kontraktach zarobi 325 mln zł.
- Mamy nadzieję, że po doświadczeniu w innych dzielnicach teraz już będzie łatwiej i na Mokotowie w sierpniu nie będzie tylu interwencji co w lutym w prawobrzeżnych dzielnicach - mówi nam dyrektor Lekaro Leszek Zagórski.
Czytaj również: Warszawa. Segregacja śmieci: Śmieciowy werdykt
Firmy mają teraz ponad trzy miesiące na przygotowanie się do realizacji kontraktów - inwentaryzację punktów odbioru, ustalenie harmonogramów i tras przejazdu śmieciarek.
Kontrakty będą obowiązywać trzy lata. Wysokość opłaty za śmieci się nie zmienia. - Warszawiacy mają tylko obowiązek uiszczać, tak jak dotychczas, opłatę śmieciową i, jeśli tak się zadeklarowało, segregować śmieci - stwierdza prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Polub se.pl na Facebooku