WARSZAWA: Wiadukt na Andersa do poprawki

2011-10-29 3:15

Kosztujący blisko 80 mln zł nowy wiadukt na Andersa aż prosi się o poprawki. Już nie działają tam windy, a pasażerowie, którzy chcą się przesiąść z tramwaju do autobusu, muszą się sporo nachodzić. Powód? Aby dostać się z jednego przystanku na drugi, trzeba najpierw zejść ze schodów, a potem wejść na drugie, pokonując kolejne kilometry stopni.

Wtorkowe otwarcie wiaduktu na Andersa ucieszyło kierowców, którzy mają teraz do dyspozycji po dwa pasy ruchu, a pasażerowie doczekali się po trzech latach tramwajów. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że kolejna miejska inwestycja jest pełna niedoróbek.

- Aby przesiąść się z autobusu do tramwaju, trzeba się sporo nachodzić. Wiele osób nie ma na to siły i aby było szybciej, łamie przepisy, przechodząc nielegalnie przez tory - mówi Jan Szczepański (72 l.), pasażer.

Inny absurd, który dokucza mieszkańcom Żoliborza, to ulokowanie ścieżki rowerowej. Przechodząc schodami od strony ul. Bonifraterskiej, wychodzimy bezpośrednio pod koła jednośladów.

Problemem są też windy, które na razie nie działają. - Jedna z wind czeka na uruchomienie. W innych są powybijane szyby i po ich montażu dźwigi powinny działać - tłumaczy Małgorzata Gajewska (47 l.), rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki