Co za wyrachowanie! Wiceprezydent Jarosław Kochaniak (43 l.) nie ma za grosz przyzwoitości. Domaga się pieniędzy od KDT! Nie pamięta już chyba, jak 21 lipca miasto pozbywało się kupców z hali. Armia ochroniarzy ją szturmowała, był duszący gaz i gumowe pałki. Dramatyczne sceny oglądała cała Polska. Kupcy musieli szukać pracy gdzie indziej, ale wiceprezydent nie musi. Mało tego! Bezczelnie domaga się wypłaty należnych za zasiadanie w radzie nadzorczej spółki pieniędzy. W ubiegłym roku ta kwota wyniosła około 50 tysięcy złotych. Za rok 2008 była jeszcze większa - ponad 58 tysięcy.
Przeczytaj koniecznie: Wydała milion na ochronę (pustej hali KDT)
- Tak, potwierdzam. To skandal, ale tak faktycznie jest. Wiceprezydent nadal chce od nas pieniądze. Straszy również, że o niewypłacone pensje będzie walczył w sądzie - mówi Agnieszka Koszewska z rady nadzorczej KDT.
Wściekli są też sami kupcy, którzy przez kilka miesięcy byli bez pracy. - Pan Kochaniak i tak bardzo dużo zarabia, jest na garnuszku w mieście i na drugim u nas. Władze miasta pozbawiły nas pracy i śmieją nam się w twarz! - denerwuje się Wojciech Śmietański (48 l.) ze stoiska z odzieżą, który dopiero niedawno wrócił do handlu. Pracuje w Markach, w Kupieckim Domu Handlowym.
Co na to władze miasta?
- Prezydent działa w zgodzie z prawem. Faktycznie pobiera wynagrodzenie, ale już dawno chcieliśmy się jako miasto wycofać ze spółki. Na razie zarząd to utrudnia i sytuacja jest, jaka jest - tłumaczy postępowanie wiceprezydenta Kochaniaka rzecznik Tomasz Andryszczyk (28 l.).
Patrz też: Kupcy z KDT znów handlują
Oburzeni są za to radni opozycji.
- Pozostaje zaapelować do pani prezydent, by wzięła na dywanik swojego podwładnego i wyłożyła biało na czarnym, co to jest zwykła przyzwoitość i dobre wychowanie, którym bez wątpienia wysoki urzędnik miejski powinien się wyróżniać - skwitował sprawę radny Jarosław Krajewski (26 l., PiS).