Wśród osobistych gadżetów znajduje się też pewnego rodzaju talizman. - To są takie drewniane kariatydy, wyrzeźbione głowy secesyjne. One były ze mną chyba w każdym gabinecie – mówił.
Jak przyznał, nowe miejsce pracy nie jest mu obce. - Znam ten gabinet, bo bywałem tutaj na rozmowach u wiceprezydenta Witolda Pahla – zdradził.
W pokoju w rogu znajduje się wielkie biurko, ale jak sam określił siebie Rabiej – nie jest „biurowcem”. - Rzadko pracuje za biurkiem, a częściej przy tym stole. To ułatwia pracę, bo często spotykam się przy nim z ludźmi – tłumaczył.
Na biurku wypatrzyliśmy też wydanie „Super Expressu”. - Wasza gazeta to kopalnia inspiracji do dobrego ujęcia w krótki i przenikliwy sposób rożnych problemów –mówi wiceprezydent. W gabinecie ma jeszcze sejf, do którego nie zdążył zajrzeć i telewizor, którego nie włącza. - Telewizja odciąga uwagę, ja wolę w spokoju wykonać to co mam do zrobienia – zaznaczył. AP