- Nie wiem, od czego zacząć - mówi ze łzami w oczach Barbara Kamińska (51 l.) z Laskowa, patrząc na gruzowisko obok domu.
Gwałtowna nawałnica w kilka sekund zerwała z budynku cały dach, położony zaledwie dwa lata temu. Wiatr zwalił komin, który runął do środka, demolując jeden z pokoi na piętrze i ścianę. Sam dach, a raczej jego części wylądowały na budynkach gospodarczych, na stodole sąsiada, a nawet na bagnach pół kilometra dalej.
Pani Barbara zarzeka się, że to była dosłownie chwila. - Siadaliśmy do obiadu. Mąż zdążył się ucieszyć z tego, że spadło kilka kropel deszczu i że się ochłodzi. Potem rozległ się ogromny huk. Całe szczęście, że wszyscy od razu zbiegliśmy na dół - opowiada.
Nawałnica uderzyła w Lasków o godz. 13.15. Ludzie mówią, że to było tak, jakby trzy słupy wody i wiatru przeleciały przez wieś, porywając dachy, kominy, kładąc całe drewniane stodoły.
Zabiły nawet bociana, który nie zdążył na czas wylecieć z gniazda porwanego przez wiatr. Uszkodziły w sumie 15 budynków, cztery z nich pozbawiając całkowicie dachów.
Ze skutkami żywiołu do wieczora walczyli mieszkańcy, sąsiedzi poszkodowanych oraz strażacy, którzy zabezpieczali wyrwy w dachach folią i usuwali gruzy oraz powalone drzewa.
- W gminie Dąbrówka pracowało 16 zastępów straży - mówi st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego straży pożarnej.
- Na Mazowszu strażacy walczyli też ze skutkami burz w powiecie siedleckim, gdzie uszkodzonych zostało pięć dachów, i przasnyskim. Tam nawałnica zniszczyła 11 dachów, w tym pięć mieszkalnych oraz szkołę i kościół - dodaje.