Ten wieczór kierowca autobusu zapamięta na długo. Jeden z pasażerów nie chciał opuścić autobusu na przystanku końcowym w al. Wilanowskiej. Kierowca grzecznie poprosił mężczyznę o opuszczenie pojazdu. Ten wpadł w szał! Ani myślał wychodzić na zewnątrz. Kierowca widział, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu. Gdy kolejne prośby nie skutkowały bezradny kierowca poprosił o pomoc przechodzący w pobliżu patrol policji. Nikt nie spodziewał się tego, co wydarzyło się po chwili.
Gdy 34-latek zobaczył policjantów postanowił odpuścić i wyszedł na zewnątrz gdzie został wylegitymowany. Gdy szukał dokumentów z kieszeni wypadł mu pistolet! Na szczęście okazało się, że była to jednak dobrze wykonana atrapa. Policjanci dokładnie skontrolowali mężczyznę. Wydmuchał 1,5 promila alkoholu. Po wpadce z bronią przyznał się, że ma przy sobie marihuanę i przekazał ją mundurowym. - Badania narkotesterem potwierdziły, że zabezpieczony susz to narkotyk. Ponadto podejrzany miał przy sobie gotówkę w kwocie około 3500 zł, która również została zabezpieczona w poczet ewentualnej kary - tłumaczy podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Grożą mu nawet 3 lata odsiadki.