"Super Express": Gdzie Pani poznała Rafała Trzaskowskiego?
Aldona Machnowska-Góra: Poznałam go wiele lat temu, kiedy on był europosłem, a ja w Starej Prochowni robiłam konferencję „Usłyszeć teatr”, gdzie nagrodami w konkursie fotograficznym dla młodzieży niesłyszącej była wizyta w Brukseli.
I tak zaiskrzyło, że po latach ściągnął Panią do ratusza?
Spotkaliśmy się później kilka razy. Taką bliższą współpracę nawiązaliśmy dopiero podczas pracy przy kampanii w Warszawie Ponad dwa lata temu. Byłam współautorką programu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Ale relacje z miastem, jako aktywna obywatelka miałam też już wcześniej, bo współpracowałam przy tworzeniu strategii kultury jeszcze za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Jest pani jakoś politycznie zaangażowana? Mówi się, że „ta od Trzaskowskiego” wygryzła „tę z Nowoczesnej”. Bo zajęła Pani miejsce wiceprezydenta zarezerwowane koalicyjnie dla Nowoczesnej.
Program Rafała Trzaskowskiego jest też programem Koalicji Obywatelskiej, więc widać w którym kierunku idą moje uczucia. Ale nie jestem członkiem żadnej partii. I nikogo nie wygryzałam.
Boi się Pani wyzwania na nowym stanowisku?
Dla nas wszystkich największe wyzwanie to walka z pandemią. Praca w urzędzie jest teraz bardziej absorbująca i trudniejsza niż kiedykolwiek. Staramy się działać tak, żeby jak najmniej osób dotknęły skutki epidemii. I mierzyć się z tymi zmianami, jakie w związku z pandemią nastąpią w Warszawie w rodzinach i w różnych środowiskach, przedsiębiorców, artystów. Myślę, że nas w ratuszu w związku z tym czeka spora zmiana priorytetów.
Oprócz nadzoru nad sprawami kultury dostała Pani odpowiedzialność za politykę społeczną. To nowa działka…
Nowa ale i nie nowa. Bo my w zarządzie naprawdę bardzo mocno współpracujemy i – szczególnie teraz – te sprawy się przenikają. Kwestia seniorów to współpraca z biurem polityki społecznej i z biurem zdrowia…
Ale zdrowia po odwołanym Pawle Rabieju Pani nie chciała wziąć! Przyzna Pani że wszyscy odetchnęliście z ulgą, gdy Renata Kaznowska zgodziła się wziąć działkę szpitali.
Każdy musiałby jakoś temu podołać. Ale rzeczywiście Renata Kaznowska, znana ze swojej zadaniowości, dostała te najcięższe, problematyczne sprawy. Nadzór nad edukacją prowadzi znakomicie i teraz doszły jej sprawy służby zdrowia. Będziemy jej pomagać.
Co prywatnie najbardziej lubi pani robić? Jaki ma Pani hobby?
Zanim zaczęłam prace w urzędzie, pracowałam w teatrze. Więc dziś, w pandemii, podwójnie mi go brakuje. Pandemia i praca w ratuszu zmieniły moje życie diametralnie.
Ulubiona sztuka?
Monodram nieocenionej Ireny Jun w Teatrze Studio pt. „Matka Makryna” na podstawie książki Jacka Dehnela.
Ulubiona książka...
Wciąż ostatnio wracam do „Jesieni patriarchy” Gabriela Garcii Marqueza, o tym jak się władza potrafi zmienić i jak wpływa na człowieka. Bardzo ciekawe refleksje...
Ulubiony film?
„Śniadanie u Tiffany’ego”. To ulubiony film mój i córki. Urządzamy sobie od czasu do czasu w domowych pieleszach takie rodzinne sesje oglądania „Śniadania...”, tak jak inne rodziny w święta oglądają „Kevina...”. Uwielbiamy też oglądać musicale. Jestem mamą dwóch dorosłych córek. I żoną od ponad 30 lat. Mąż jest z wykształcenia lekarzem, pracuje w firmie zajmującej się technologiami w służbie zdrowia.
Rozmawiała Izabela Kraj