Wielki huk w autobusie. Wyleciały wszystkie szyby. Pasażerowie zaczęli krzyczeć
Jak informuje TVN Warszawa, do zdarzenia doszło w poniedziałek (29 stycznia). Według świadków, około godziny 17:45 autobus dojeżdżał ulicą Marszałkowską w pobliżu przystanku Hoża. - Nagle słychać było huk i ludzie zaczęli krzyczeć, że są wybite szyby i żeby zatrzymać autobus. Jechałam z przodu więc nie widziałam jak to się stało natomiast pasażerowie drugiego przegubu mówili, że nic nie widzieli, żadnego uderzenia - poinformowała w rozmowie z portalem czytelniczka.
Szyby wyleciały w tylnej części pojazdu od strony drzwi wejściowych. Ktoś natychmiast wezwał na miejsce policję. Okazuje się, że do zdarzenia doszło prawdopodobnie, przez czyjąś nieuwagę. - Zgłoszenie o tym zdarzeniu otrzymaliśmy około godziny 17.50. Ze wstępnych ustaleń wynika, że autobus jechał ulicą Marszałkowską. W pewnym momencie zahaczył o zaparkowanego przy ulicy opla - wyjaśnił Rafał Markiewicz ze stołecznej policji. Autobus przejeżdżał obok zaparkowanego opla, którego kierowca zostawił otwartą klapę bagażnika. Zahaczył o nią przejeżdżający autobus. Kierowcy byli trzeźwi, a pasażerowi najedli się tylko strachu. Nikomu nic się nie stało.