Plany są piękne, a efekty mają być fantastyczne: modernizacja i nowe przystanki na linii średnicowej (m.in. na rondzie de Gaulle'a i na Solcu), zwiększenie liczby i częstotliwości połączeń w ramach aglomeracji warszawskiej (rzekomo nawet co 2,5 minuty!), idealne zgrane i spasowane z komunikacją publiczną - jednym słowem pociągowo-komunikacyjny raj.
Chociaż główne prace remontowe zaczną się w 2023 r. i wg planów potrwają cztery lata, to już teraz należy się bać, ponieważ PKP PLK nie jest w stanie żadnego remontu ukończyć w terminie. Co z tego, że w 2027 r. ma być fantastycznie, skoro obecnie linie dojazdowe do Warszawy wyglądają jak wielki lej po bombie? Niekończące się i wciąż przedłużające remonty m.in. w Ursusie i Pruszkowie, Wawrze, Rembertowie czy na moście nad Wisłą przy Dworcu Gdańskim skutecznie zamieniają codzienne dojazdy w gehennę. A końca tej męki nie widać!
Więc jeśli prezes PKP Polskich Linii Kolejowych Ireneusz Merchel teraz zapowiada dodatkowe cztery lata przebudowy linii średnicowej między stacjami Warszawa-Zachodnia i Warszawa-Wschodnia, oznacza to jedynie kolejne gigantyczne utrudnienia dla dojeżdżających do pracy w Warszawie! Czy to na pewno jest dobry plan dla mieszkańców Warszawy i okolic?