Wielki protest taksówkarzy w Warszawie. Zablokowali ruch w centrum miasta
Stawki za przejazd od 22 lat stoją w miejscu. Od tamtej pory koszta utrzymania samochodów i paliwa znacznie wzrosły. Stołeczni taksówkarze już od dawna zapowiadali, że tak dalej być nie może i chcą zwiększenia opłat co najmniej o… złotówkę. Kierowcy zrzeszeni w korporacjach są wściekli, bo Rada Miasta odrzuciła uchwałę o podniesieniu cen. Żalą się też, że wykańcza ich konkurencja z przewozów na aplikacje. Dlatego od godz. 14 do 17 blokowali ruch samochodowy na wysokości Sali Kongresowej.
Oprocz podniesienia stawek chcą też całoroczną waloryzacja cen maksymalnych, 20 minut bezpłatnego postoju w strefie SPPN oraz kontroli warunków korzystania z postojów taxi. - Dlaczego radni miejscy z ramienia Koalicji Obywatelskiej z Panią Ewą Grupińską na czele uważają, że warszawscy taksówkarze i ich rodziny to drugi sort obywateli? - mówią organizatorzy protestu.
Co na to radni? - Zapowiadaliśmy to taksówkarzom, gdy przyszli na sesję rady miasta, że kwestią cen w taksówkach zajmiemy się już w przyszłej kadencji – mówi przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska.
Kierowcy mają to jednak w nosie i chcą podwyżek jak najszybciej. Wojna o złotówkę będzie zaostrzana. Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia, to 4 i 5 kwietnia chcą zablokować miasto. - Jeśli rada nie podejmie z nami dialogu, będziemy do tego zmuszeni – grzmią rozjuszeni przewoźnicy.
Taksówkarze próbowali już w ubiegłym roku walczyć o swoje w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Chcieli podważyć obowiązującą uchwałę, ale sąd odrzucił ich skargę.