Na gorącym uczynku
Uwagę policjantów zwrócił kierowca fiata, który niespokojnie przemierzał warszawskie ulice. Mundurowi ze Śródmieścia postanowili zatrzymać go do kontroli drogowej. Kierowca jechał wraz z pasażerami. Nie spodziewał się, że właśnie wpadł w poważne tarapaty. 28-latek nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami. Ponadto okazało się, że wielokrotnie brał udział w kradzieżach z włamaniem. Podobną przeszłość potwierdzono u czterech pozostałych pasażerów. Szybko okazało się, że mężczyźni wpadli na gorącym uczynku. - Ta interwencja okazała się przysłowiowym strzałem „w dziesiątkę”. Szybko wyszło na jaw, że tablice rejestracyjne, na których poruszał się fiat były od zupełnie innego pojazdu, a fiat został skradziony niedawno z parkingu przy ulicy Kraszewskiego - przekazał podinsp. Robert Szumiata, oficer prasowy śródmiejskiej policji.
To nie pierwszy raz
Właściciel auta dowiedział się o jego kradzieży dopiero od policjantów. Dalsza kontrola tylko pogrążała samochodowych złodziejaszków. 28-letni kierowca miał przy sobie kradziony telefon. W drugim natomiast widniały zdjęcia i filmy aut, które zniknęły z Woli i Ursynowa. - To wszystko pozwoliło na zgromadzenie obszernego materiału dowodowego, który umożliwił postawienie zarzutów działania wspólnie i w porozumieniu osobom podejrzanym o te przestępstwa. Za kradzież z włamaniem kodeks karny przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności - dodaje podinsp. Szumiata. Wszystkie skradzione auta wróciły do właścicieli.