Zniszczyli pomnik Syrenki. Wiemy, ile trzeba było zapłacić za jego czyszczenie
Swoje protesty w Warszawie Ostatnie Pokolenie rozpoczęło od zakłócenia koncertu w Filharmonii Narodowej. Później aktywiści postanowili zrobić coś, czego warszawiacy nie są w stanie im wybaczyć do dzisiaj. Oblali pomnik Syrenki pomarańczową farbą. − Nasz świat płonie. Jesteśmy Ostatnim Pokoleniem, które może powstrzymać katastrofę klimatyczną". Żądamy skokowego zwiększenia inwestycji w kolej i komunikację zbiorową poprzez przekazanie 100% środków z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalne i lokalne połączenia kolejowe i autobusowe od 2025 oraz wprowadzenia zintegrowanego biletu regionalnego za 50 zł miesięcznie. Będziemy działać, dopóki nasze postulaty nie zostaną spełnione. To przedstawienie nie może dłużej trwać − czytaliśmy na profilu „Ostatniego Pokolenia” po jednym z pierwszych ataków.
Już kilka dni później wiedzieliśmy, że przywrócenie dawnego wyglądu monumentu będzie kosztowne, problematyczne i pracochłonne. − Nawet najbardziej słuszne hasła nie usprawiedliwiają niszczenia pomników − mówił nam Michał Krasucki Stołeczny Konserwator Zabytków.
Dzisiaj już wiemy ile trzeba było wydać na wstępne czyszczenie pomnika. − Po zakończeniu czynności policyjnych Zarząd Terenów Publicznych wykonał, za pomocą łagodnych środków z dodatkiem detergentu, wstępnego usunięcia zanieczyszczeń z rzeźby syrenki i niewielkich powierzchni piaskowca. Koszt przedmiotowych prac to około 5000 złotych brutto. Wszelkie czynności dotyczące aktu wandalizmu, w tym czyszczenie obiektu, podjęte zostaną po zakończeniu postępowania w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ. Ostateczne koszty usunięcia napraw obiekty będą znane po wykonaniu prac konserwatorskich − napisał w odpowiedzi na interpelację Sławomira Potapowicza, dyrektor koordynator ds. inwestycji i rozwoju Tomasz Mencina.