W poniedziałek po godz. 14 do dyżurnego w komendzie policji w Nowym Dworze Mazowieckim zadzwonił mężczyzna. - Jadę drogą nr 62 od Zakroczymia w kierunku Płocka. Przede mną jedzie srebrny smart. W bagażniku jest chyba dziecko... - opowiadał zszokowany kierowca. Ta wiadomość natychmiast trafiła do wszystkich patroli i kilka minut później policjanci zauważyli na drodze mały, srebrny samochodzik. Mundurowi zatrzymali auto i ze zgrozą odkryli, że dzwoniący kierowca się nie pomylił.
- Choć trudno w to uwierzyć, w bagażniku wozu rzeczywiście leżał 8-latek - wyjaśnia Iwona Jurkiewicz z nowodworskiej policji.
W pierwszej chwili można było pomyśleć, że to porwanie, jednak szybko się okazało, że 35-latek kierujący wozem to ojciec chłopca, a siedząca na fotelu pasażera kobieta to jego matka. Kiedy policjanci zapytali, dlaczego wiozą swojego synka w bagażniku, para wypaliła bez ogródek, że nie mieli innego pojazdu, a musieli jakoś wrócić do odległego o ponad 160 kilometrów Włocławka. W ten sam sposób przyjechali też do stolicy! Funkcjonariusze uniemożliwili bezmyślnym rodzicom dalszą jazdę. Kobieta odjechała wraz z synem, a ojciec został na pobliskiej stacji benzynowej, z której odebrał go znajomy. - Kierowca został ukarany wysokim mandatem - dodaje Maciej Karczyński z komendy stołecznej policji.
Mł. ins. Maciej Karczyński (40 l.) Komenda Stołeczna Policji:
- Prawo jest tak skonstruowane, żeby szczególnie dbać o bezpieczeństwo dzieci w czasie podróży samochodem. Niestety, zdarza się też, że nieodpowiedzialni kierowcy ryzykują życie najmłodszych