W środę ok. godz. 11 przy ul. Gąbińskiej policjanci musieli interweniować w związku z atakiem na ratownika medycznego. Z ustaleń policjantów wynikało, że załoga pogotowia została wezwana do leżącego na ulicy mężczyzny. 55-latek był spokojny podczas wykonywanych wstępnych badań. Ratownicy zabrali go do karetki, żeby przewieźć go szpitala, gdzie miał zostać szczegółowo zdiagnozowany. W pewnym momencie jednak 55-latek wyciągnął nóż i dźgnął nim ratownika w rękę. Medycy rzucili się, żeby obezwładnić nożownika i powiadomili policję. Na miejscu funkcjonariusze zatrzymali agresora, który jak się okazało miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie.
Kompletnie PIJANY porzucił samochód i uciekł w krzaki
Po wytrzeźwieniu 55-latek został przewieziony do prokuratury. - Usłyszał tam zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Na wniosek śledczych sąd aresztował mężczyznę na okres dwóch miesięcy - mówi asp. Kamila Szulc z bielańskiej policji. Ratownik na szczęście nie odniósł poważnych ran fizycznych. Ale atak odbił się na jego psychice. - To młody ratownik, niedawno podjął pracę w pogotowiu. Musieliśmy mu zapewnić wsparcie psychologa – przyznaje Anna Smereka, rzecznik prasowy „Meditransu”. 55-latkowi grozi do 10 lat więzienia. Problem jednak pozostał. - Na co dzień często spotykamy się z agresją słowną. Ale teraz, w czasach epidemii, ludzie błędnie kojarzą, że ratownik medyczny to potencjalne zakażenie koronawirusem. To jest bzdura i wynika z niewiedzy – stwierdza Anna Smereka.
On zdemolował radiowóz na piątkowym proteście. Szuka go policja! [GALERIA]
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.