Osadzeni z Aresztu Śledczego Warszawa-Grochów od miesięcy aktywnie wspierają Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie. Pod czujnym okiem funkcjonariuszy pomagają tam, gdzie potrzeba − od ciężkich prac budowlanych, przez porządkowanie terenu, aż po wyprowadzanie spragnionych bliskości psów na spacery.
− Od 14 września 2024 roku staramy się cyklicznie powtarzać te działania. To nie jest żadna stała grupa osadzonych, zmienia się ona w zależności od możliwości. Przede wszystkim osadzeni muszą odbywać karę w zakładzie półotwartym – to kodeksowy warunek uczestnictwa w zajęciach poza terenem jednostki. Skazani w zakładzie zamkniętym mają takie zajęcia tylko na terenie jednostki. Osadzeni są z nami, pod naszym nadzorem, robią to, co na dany moment jest potrzebne. W ostatnim czasie głównie zajmowali się odświeżaniem i remontowaniem boksów, układaniem karmy w magazynie. Zdarza się, że wyprowadzają psy na spacer. Wykonują też drobne prace remontowe i porządkowe − tłumaczy nam rzecznik prasowy dyrektora Aresztu Śledczego w Warszawie-Grochowie, mł. chor. Agata Piekalska.
Każde takie wyjście to dla więźniów wielka lekcja odpowiedzialności i szansa na zmianę. W zamian za swoje zaangażowanie otrzymują nie tylko wdzięczne spojrzenia psich podopiecznych, ale i radość z możliwości niesienia pomocy.
Schronisko w Celestynowie nie jest zwykłym miejscem. Jego historia zaczęła się w 1958 roku w Pruszkowie, kiedy to powstało pierwsze społeczne schronisko dla bezdomnych zwierząt w Polsce. Od 1963 roku placówkę prowadzili Helena i Stanisław Falińscy z wielkim oddaniem. Gdy Pruszków się rozrastał, schronisko przeniesiono do Celestynowa.
Przeprowadzka odbyła się w ekstremalnych warunkach. Psy transportowano w budach na przyczepach, a warszawskie schronisko dowoziło gotowaną karmę do obu miejsc jednocześnie. 31 grudnia 1971 roku wszystkie 130 psów było już w Celestynowie.
Od zawsze schronisko przyjmowało psy w najgorszym stanie: porzucone, ranne, po śmierci opiekunów. Utrzymuje się głównie dzięki darczyńcom i wsparciu TOZ w Polsce. Dziś Celestynów to prawdziwa oaza dla skrzywdzonych zwierząt. O zdrowie podopiecznych dbają trzej weterynarze. Na miejscu działa też aktywny wolontariat, który nie tylko wyprowadza psy na sobotnie spacery, ale też prowadzi adopcje i socjalizację czworonogów.
