Do zdarzenia doszło na jednym z wilanowskich osiedli. Szczęście w nieszczęściu - dziecku nic się nie stało. Jego upadek zamortyzowały krzewy rosnące koło budynku.
Polecany artykuł:
- Chłopca narodowości koreańskiej znalazła przechodząca tamtędy kobieta i wezwała policjantów oraz ratowników medycznych - informuje policja. I dodaje: - Kiedy ratownicy diagnozowali stan zdrowia dziecka policjanci ustalili, z którego balkonu wypadło. Drzwi do mieszkania otworzyła 36-letnia Koreanka i powiedziała, że właśnie szuka swojego synka, który miał spać w pokoju.
>>> Wypadek na stacji metra Centrum. Ruchome schody nagle przyspieszyły, kilka osób poszkodowanych
Z ustaleń śledczych wynika, że w kiedy 4-latek zasnął w swoim pokoju, jego mama pozostawiła go na chwilę w mieszkaniu i wyszła do sklepu po piwo. - Usiadła przed budynkiem, żeby je wypić. W tym czasie chłopiec się obudził i w poszukiwaniu mamy wyszedł na balkon. Wychylił się za barierkę i wypadł prosto w rosnące w pobliżu krzaki. Tylko to uratowało go przed poważnymi obrażeniami. Kiedy jego matka wróciła do mieszkania i zajrzała do pokoju okazało się, że go nie ma. Zanim podniosła alarm do mieszkania zapukali funkcjonariusze - wyjaśnia policja.
Dziecko trafiło do szpitala, a kobieta noc spędziła na policji. - Po wytrzeźwieniu usłyszała ona zarzuty przestępstwa, za które sąd może ją skazać nawet na 3 lata więzienia. O całej sprawie policjanci poinformowali również sąd rodzinny i nieletnich - dodają śledczy.