Warszawa. Dwa wilczury zamknięte w aucie
W niedzielę u zbiegu ulic Bielańskiej i Długiej w Warszawie konieczna była interwencja policji i straży miejskiej. Przechodnie zwrócili uwagę na ujadanie wydobywające się z samochodu zaparkowanego w pełnym słońcu. Źródłem niepokojących dźwięków okazały się dwa wilczury zamknięte w transporterach i obłożone walizkami. Psy były wyraźnie odwodnione, według relacji świadków jeszcze przed przybyciem funkcjonariuszy siedziały tak od paru godzin. Właścicieli nie było w pobliżu. Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Dramatyczna akcja ratunkowa
Policjanci dostali pozwolenie na wybicie szyby. Niestety spowodowało to zablokowanie bagażnika. Pomimo usilnych prób wydostania psów przez suwane drzwi boczne klatki okazały się zbyt duże. Nie mając innego wyjścia policjanci i strażnicy miejscy wezwali ekopatrol aż do przybycia właścicieli zwierząt cierpliwie poili je przez kraty. Były widocznie odwodnione i nieszczęśliwe.
Rodzina wyszła zwiedzać Warszawę. Twierdzili, że zgubili się w mieście
W końcu na horyzoncie pojawili się sprawcy zamieszania i cierpienia wilczurów - rodzina Litwinów: ojciec, matka i dwóch synów. Na widok policji podbiegli do samochodu. Po otworzeniu bagażnika psy zostały uwolnione. Litwini tłumaczyli, że wyszli na chwilę i nie mogli znaleźć drogi powrotnej do samochodu. Nie przekonało to funkcjonariuszy. Rodzina w ogóle nie powinna była zostawić psów bez opieki w nagrzanym samochodzie - wszystko jedno, czy na pięć minut, czy na cztery godziny. Zostali ukarani mandatem w wysokości 250 złotych. Muszą też liczyć się z kosztami naprawienia wybitej szyby.