Dochodziło już wpół do pierwszej w nocy z soboty na niedzielę, gdy strażników miejskich, wyjeżdżających z ulicy Kolskiej, zatrzymała zdenerwowana kobieta. Mundurowi początkowo myśleli, że chodzi o jakaś zwykłą interwencję. Sprawa okazała się jednak dużo poważniejsza. Chodziło o nieuchronnie zbliżający się cud narodzin!
ZOBACZ TEŻ: Ogromna znieczulica w metrze. Kobieta prawie upadła, nie pomógł nikt. "Niech Pani wymiotuje"
Kobieta wyjaśniła strażnikom, że właśnie wiezie na porodówkę swoją córkę, która zaczęła rodzić. Ze stresu zgubiła jednak drogę do szpitala i się zgubiła. Zrozpaczona przyszła babcia poprosiła funkcjonariuszy o pomoc w dotarciu do szpitala przy ul. Karowej.
Strażników nie trzeba było namawiać. To nie był pierwszy raz, gdy mieli eskortować na porodówkę rodzącą kobietę. Od razu wiedzieli, co muszą zrobić. Mundurowi włączyli sygnały świetlne i polecili zdenerwowanej kobiecie, by jechała za nimi.
Już po kilku minutach kobiety dotarły bezpiecznie do izby przyjęć szpitala przy Karowej. Tam rodzącą zajęli się profesjonaliści.
Strażnicy miejscy w żartobliwy sposób poinformowali o całej sytuacji w mediach społecznościowych. "Najkrótszą drogą, szybko, bezpiecznie, do celu, a do tego na sygnale Kogut policyjny eskortujemy rodzące na izby porodowe. Dzwoń 986!" - czytamy na Twitterze Straży Miejskiej. "To oczywiście żart, ale kiedy trzeba – pomożemy" - dodali.