Kamień z historią
Jak podaje TVN Warszawa, pan Marcin w ubiegłym roku przejął działkę zlokalizowaną w Piastowie pod Warszawą. Na niej - jak twierdzi - od kilkudziesięciu lat leżał do tej pory duży głaz. W 1993 roku miasto przeprowadzało remont kanalizacji i przy okazji tych prac wykopano kamień. Pan Marcin doskonale zna jego wygląd, bo pamięta go jeszcze z dziecięcych lat. "Pan Marcin wziął przyczepkę i przyjechał z Warszawy do Piastowa. Ku jego zdziwieniu, okazało się, że na działce zamiast głazu została tylko duża wyrwa po głazie."
>>> Drogi apartament, drogie samochody i prywatna ochrona. Żył jak szejk, został zatrzymany!
Co dalej z głazem?
Władze stwierdziły, że skoro to oni wykopali kamień, w takim razie należy on do miasta. Postanowili stworzyć pomnik upamiętniający księdza Jerzego Popiełuszkę zabierając wcześniej głaz z działki pana Marcina. - Bez mojej wiedzy, po prostu miasto przyjechało i wzięło z mojej działki kamień. Był on wrośnięty, leciały na niego liście i rozkładały się na około, więc mam pewność, że był tam od bardzo dawna - komentuje sprawę pan Marcin.
Pan Marcin nie chce odzyskać swojego głazu. Nie chce również demontażu pomnika. "Jak jednak stwierdził, zasiedzenie rzeczy ruchomej następuje po trzech latach. Dlatego chciałby na przykład rekompensaty od miasta. U kamieniarza dowiedział się, że tona takiego głazu może kosztować około tysiąca euro. A ten zabrany pod budowę pomnika może ważyć od czterech do pięciu ton. Pan Marcin chciałby dojść z władzami miasta do jakiegoś porozumienia. Wysyła pisma, ale urzędnicy milczą już od marca."