- Siedząc na korytarzu, dla żartu wcisnął czerwony przycisk alarmu. Wtedy otworzyło się wyjście ewakuacyjne na dach. Żartowniś dostał się na dach, ale zatrzasnął za sobą właz - mówi kom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy.
Zdesperowany włamał się przez okno do jednego z hotelowych pokoi. Zabrał laptopa, maszynkę do golenia i inne przedmioty warte około 5 tysięcy złotych i wyszedł tylnymi drzwiami budynku. Wpadł następnego dnia, gdy w podobny sposób próbował okraść inny pokój. Grozi mu 10 lat odsiadki.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail