Piaseczno: Woda zniszczyła nam dom (ZDJĘCIA!)

2010-06-05 3:10

Piaseczno i Konstancin-Jeziorna zalane. Mieszkańcy płaczą i liczą straty. Dwugodzinna ulewa niektórym zabrała dobytek życia. Pod wodą są samochody i mieszkania na parterze.

- Nasz dom jest położony w dołku. W nocy lał deszcz, ale nie spodziewaliśmy się, że woda wedrze się do domu - mówi Anna Jaśkiewicz (34 l.) z ul. Toczyskiego 4 w Konstancinie-Jeziornie. Podtopiona jest jej cała działka i dom. - Musieliśmy uciekać. Nie da się już wejść do domu. Zamiast ogrodu mamy jezioro, zalane samochody i parter - mówi mąż Konrad Jaśkiewicz (35 l.). - W mieszkaniu mamy pół metra wody. Wszystko pływa i nadaje się do wyrzucenia. Niewiele udało nam się wynieść na górę. Straty będą kolosalne - rozpacza pani Anna.

W podobnej sytuacji jest wielu innych mieszkańców. Joanna Lipińska (32 l.), księgowa z Piaseczna, straciła samochód zaparkowany na osiedlu Nad Perełką. - Nie wiedziałam, że woda jest tak wysoka. Nikt nas nie ostrzegł, że na terenie osiedla panuje taka straszna sytuacja. Zawsze padało, ale nigdy nas nie zalewało - załamuje ręce kobieta.

Powódź na posesji ma też Michał Śmietanka (60 l.) z ul. Toruńskiej w Konstancinie. - Takiej wody nie widziałem od 40 lat - opowiada. U niego zalana jest piwnica. Straty są olbrzymie, bo znajdował się tam piec centralnego ogrzewania oraz hydrofor i pompy ciśnieniowe, które dostarczają mu bieżącej wody. Od piątku, od godz. 6 pan Michał jest również bez prądu. Na całym podwórku woda sięga nawet 30 cm. O podtopieniu mieszkaniec Konstancina dowiedział się, kiedy chciał wypuścić psa na podwórko. Skubi jednak bardzo przestraszył się wody i wrócił na ręce do swojego właściciela.

Strażacy pomagali poszkodowanym, ale nie wszędzie mogli dotrzeć. Mieszkańcy często musieli radzić sobie sami. - Wyjechałem z domu, żeby kupić chleb. Musimy przecież coś jeść, a nikt nam pożywienia nie przyniesie, bo i jak - mówi Jan Pruszewicz (52 l.), emeryt. Zdesperowany mężczyzna rowerem przedzierał się przez wodę, by kupić dla rodziny pieczywo. - Lekko nie było. Ale powoli, opierając się o płot, udało się stanąć na suchej ziemi. Niestety, jeszcze będę musiał jakoś wrócić z zakupami - dodaje pan Jan.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają