Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł wytoczył najcięższe działa przeciwko prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu. Zarzucił mu łamanie konstytucji. Tak – urzędnik z PiS oskarża urzędnika z Platformy Obywatelskiej o złamanie artykułu 2 Konstytucji RP mówiącego o tym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Ironia, bo do tej pory orężem łamania Konstytucji wojowali przeciwko decyzjom rządu politycy Koalicji Obywatelskiej.
Czym prezydent Warszawy podpadł tym razem wojewodzie? Konstantemu Radziwiłłowi nie spodobała się wybrana przez komisję konkursową dyrektorka Teatru Dramatycznego Monika Strzępka. Rafał Trzaskowski powołał ją na stanowisko w sierpniu. Wojewoda przez trzy miesiące zbierał materiał, by zarządzenie prezydenta unieważnić. Monika Strzępka pewnie pęka z dumy. Jeszcze żaden dyrektor teatru w Polsce nie został w taki sposób odwołany ze stanowiska. Jest pierwsza!
Nie wiadomo tylko, czy ostatnia.
Swoja decyzją Konstanty Radziwiłł rozpętał burzę w środowisku artystów i nie tylko.
Z jednej strony Magdalena Środa w „Gazecie Wyborczej wytyka: „Zwalniając Monikę Strzępkę, wojewoda Radziwiłł postępuje jak władcy PRL, którzy opluwali i zwalczali "burżuazyjnych twórców", bo tylko socrealizm idzie z duchem partii. Tak jak prezes Kaczyński nie wyszedł mentalnie poza epokę Krzyżaków (tych od Sienkiewicza) i dlatego nienawiść do ich potomków definiuje naszą obecną politykę zagraniczną, tak wojewoda Radziwiłł tkwi w estetyce „Ślubów panieńskich" Fredry i „Promieniowania ojcostwa" Wojtyły. Ani jeden, ani drugi nie mieli czasu na rozwój…” - kpi Środa.
Z drugiej Paweł Lisicki w „Do Rzeczy” zachwala: „Wreszcie ktoś pokazał wolę i stanowczość.”, gdyż jego zdaniem teatr w wykonaniu Strzępki nie jest sztuką „Miała to być kolejna jaczejka lewicowo-feministycznego frontu rewolucyjnego, którego celem ma być przemielenie polskiej świadomości, przeformatowanie jej i stworzenie nowego, postępowego, politycznie poprawnego osobnika europejskiego.”
Z jednej strony Trzaskowski grzmi „To cenzura! Cenzura nie przejdzie”, z drugiej internauci piszą „Brawo wojewodo za odwagę!”.
Udało się mazowieckiemu reprezentantowi premiera wbić kij w mrowisko.
Oj, Panie wojewodo, ale tak szczerze, czy naprawdę ta decyzja podyktowana jest troską o morale widzów i dziedzictwo Holoubka, Zapasiewicza i innych mistrzów? Czy raczej przyziemną chęcią dowalenia Trzaskowskiemu, albo uczynienia ukłonu w stronę stowarzyszenia Ordo Iuris, które przecież dostarczyło tylu argumentów do tej walki – złota wagina, hymn o czarownicach, popieranie strajku kobiet, LGBT i otwarty feminizm (jako samo zło). I co tu myśleć? Czy to już polowanie na czarownice? Czy te czarownice z piosenki Marii Peszek ("Czarownice, chodźcie krzyczeć, Nasze jest miasto, nasze są ulice, Naszе jest jutro, a jutro jest dzisiaj, Viva la vulva, wiwat błyskawica!") mają teraz urządzić protest przed Teatrem Dramatycznym?
Zastanawiam się, co by na te walkę o teatr (nie, nie oszukujmy się, tu nie o kształt teatru chodzi a o polityczną jatkę) powiedział Gustaw Holoubek. Pewnie westchnąłby, machnął ręką „Ech głupcy!” i zostawił w konsternacji i jedną i drugą stronę konfliktu. Bo nie wiadomo by było, kogo ma na myśli.
Czekam z niecierpliwością na rozprawę w sądzie!
Ale nie wiadomo, czy wojewoda jej doczeka. Konstanty Radziwiłł ma przecież ewakuować się do Wilna na stanowisko ambasadora na Litwie... Decyzja w połowie grudnia
Izabela Kraj
Zapraszamy do lektury innych felietonów z cyklu "Kraj o Warszawie"
Zero Trzaskowskiego robi wrażenie
Ta impreza z Trzaskowskim przejdzie do historii