To kuriozum na skalę kraju! W grudniu ubiegłego roku gmina Celestynów wydała ponad 21 tys. zł na zorganizowanie referendum w sprawie odwołania wójta Stefana Traczyka (47 l., PiS). Inicjatorami głosowania było 9 radnych, którzy przegłosowali uchwałę o jego zorganizowaniu. Referendum się odbyło, ale zmiany władzy nie przyniosło. Tymczasem w maju tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że uchwała radnych o referendum jest... nieważna. Radni po prostu źle ją napisali i sąd ją uchylił.
ZOBACZ: Siekierezada pod Piasecznem
- Ostrzegałem wojewodę jeszcze w ubiegłym roku, że tak może być. Mógł uchwałę uchylić w trybie nadzoru, nie byłoby wówczas całego bałaganu, ale tego nie zrobił. To niech teraz oddaje pieniądze, które zostały zmarnowane - mówi "Super Expressowi" wójt Stefan Traczyk, który właśnie złożył w urzędzie wojewódzkim pismo w tej sprawie. - Może niektórzy sądzą, że te 21 tys. zł to niewiele, ale przecież te pieniądze gmina mogłaby wydać na coś pożytecznego dla obywateli. Na przykład na budowę 600 metrów drogi o tłuczniowej nawierzchni czy sfinansowanie pół tysiąca godzin zajęć dzieci w przedszkolu - wylicza wójt.
Wojewoda nie chce zapłacić, więc zapłacą... podatnicy
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski (56 l.) płacić nie zamierza. - Nie ma podstaw prawnych, by uznać roszczenia finansowe wójta - mówi rzecznik wojewody Ivetta Biały. - Wojewoda nie może ponosić kosztów przepychanek w samorządach - dodaje. Jacek Kozłowski błędów w uchwale nie widział. Do winy nie poczuwają się też radni, którzy przyjęli uchwałę bubel. Wójt ich też wzywa do "zrzuty" na rzecz gminy. - Radni nie ponoszą odpowiedzialności finansowej za swoje decyzje. To są koszty demokracji - komentuje radny Celestynowa Stanisław Pawlak (62 l., PO).
Winnych bubla prawnego nie ma, a koszty poniosą... podatnicy.