Wprowadzimy możliwość korzystania z buspasa, gdy w samochodzie znajdują się minimum cztery osoby. Buspas spełnia swoją funkcję, gdy rozładowuje ruch drogowy, a nie kiedy pozostaje pusty - oświadczył podczas swojego expose premier Mateusz Morawiecki. Z tym zdaniem nie zgadza się m.in. szef warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Dziś w Warszawie buspasami mogą jeździć taksówki, służby i miejski transport osób niepełnosprawnych. Buspasami na Radzymińskiej i Trasie Łazienkowskiej testowo mogą także mknąć motocykle i auta elektryczne. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmianę przepisów tak, by buspasami mogły poruszać się jeszcze auta z czterema osobami w środku. - To już będzie prawdziwy tłok - słyszymy sceptyczny ton stołecznych urzędników.
POŚCIG i STRZELANINA na warszawskich ulicach!
Buspasów jest na tyle mało, że nie jest to najlepszy pomysł. Nie poprawi to bezpieczeństwa, a stratna będzie komunikacja miejska. To będzie nieegzekwowalne, w naszych warunkach to będzie nadużywany i wykorzystywany przez nieuprawnione osoby przepis. Trudno uwierzyć, że policjanci będą zatrzymywać pojazdy i liczyć osoby, które są w środku. A już teraz wielu nieuprawnionych kierowców korzysta z buspasów bezkarnie. I za chwilę autobusy również staną w korkach na buspasach – uważa szef ZDM Łukasz Puchalski.
Urzędnicy ze stolicy chcą uczestniczyć w pracach nad zmianą przepisów o buspasach. - Swoje uwagi zgłaszaliśmy do paru innych ustaw i jak tylko się pokaże się taki projekt to na pewno będziemy chcieli przeanalizować propozycję zmian i jak będziemy mieli wątpliwości będziemy je zgłaszać - mówi nam Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM. - Będziemy robić wszystko żeby brać udział w procesie konsultacyjnym, chwalić za dobre pomysły dobre i krytykować, oczywiście konstruktywnie, to co do zmiany - dodaje.
Urzędnicy stołeczni popierają natomiast zaostrzenie kar dla pijanych kierowców i uprzywilejowanie pieszych nawet przed wejściem na pasy.